Herbaciarkę można było już zobaczyć na fb. Teraz chciałabym napisać troszkę o tym, jak powstawała, krok po kroku.
Standardowo, zaczęło się od wyjęcia przegródek, przeszlifowania i pomalowania bejcą dolnej części pudełka, ale też wewnętrznej części wieczka.
Swoją drogą, jeśli chodzi o papier do przyklejania zdecydowanie jestem za tym o mniejszej gramaturze. Jest prawie jak bibułka, więc kiedy przykleja się elementy wycięte z takiego papieru, nie widać odcięć. Najczęściej spotykany papier decoupage ma gramaturę 60g i jak dla mnie bardziej nadaje się do transferu niż naklejania. Ale o tym kiedy indziej.
Ze względu na to, że użyłam papieru, a nie serwetki, a także ze względu na kolory papieru uznałam, że nie ma potrzeby rozjaśniania drewna przed przyklejeniem. Wspominałam o tym przy okazji bielenia suchym pędzlem, jasne tło jest najlepszym podkładem dla przyklejanych motywów.
Chciałam, aby cały arkusz papieru znalazł się na wieczku. Akurat pasował rozmiarem, więc nawet nie musiałam odcinać zbyt dużo tego pięknego wzoru. Takie duże powierzchnie najlepiej przykleja się z użyciem żelazka.
Wbrew większości instrukcji pojawiających się w internecie, nie używam specjalnego kleju do przyklejania serwetek i papierów. Są dość drogie i nie widzę sensu żeby przepłacać. Ja stosuję klej szkolny, taki do wszystkiego, w płynnej postaci. Wygląda jak gęste mleko, kupuje się go przeważnie w butelkach z odkręcanym dziubkiem. Można też stosować zwykły wikol (vicol, czy jakikolwiek inny klej do drewna), z tym, że najczęściej trzeba go nieco rozwodnić, do takiej konsystencji, aby mozna było swobodnie rozprowadzić go pędzlem. O klejach i naklejaniu serwetek napiszę innym razem. Konsystencja kleju, zwłaszcza takiego kombinowanego ma ogromne znaczenie.
Klej należy równomiernie rozprowadzić. Nie powinno być go zbyt dużo, bo za mocno namoczy papier. Czasem zdarza mi się wylać zbyt dużo kleju. Wtedy po prostu zbieram nadmiar np. ręcznikiem papierowym. Klej musi nieco podeschnąć. Dopiero wtedy można nakładać papier. Z serwetkami sprawa ma się niemal tak samo, chociaż ze względu na ich delikatność trzeba naprawdę mocno uważać z ilością kleju. Kiedy jest go za dużo lub kiedy nie jest wystarczająco podeschnięty, papier czy serwetka marszczy się, a te drugie mogą się zwyczajnie rozejść, rozerwać.
Klej nałożony i podeschnięty, więc można przykładać papier.
I czas na kolejny ważny element przyklejania na żelazko - papier do pieczenia. Prasujemy przez niego naszą ozdabianą powierzchnię - nie przykładamy żelazka bezpośrednio do niej!
Kiedy klej jest zbyt mokry albo jest go za dużo i przemoczył nam papier decou, wówczas trzeba uważać, by papier do pieczenia nie przykleił się do powierzchni.
Żelazko nie powinno być ustawione na najwyższą temperaturę, na wszelki wypadek. Należy też wyłączyć parę.
Polecam na próbę przejechać kilka razy żelazkiem po papierze do pieczenia przyłożonym do wybranej powierzchni i sprawdzić, czy papier do pieczenia nie przykleja się. Jeśli jest ok można śmiało przeprasować całość :)
Jeśli przy naklejaniy powstały fałdy i wybrzuszenia, nie ma co się martwić. Podczas prasowania wszystko elegancko wygładzi się. A przynajmniej powinno.
Jeśli naklejamy serwetkę zamiast papieru i jeśli zdarzy się, że klej zdąży w niektórych miejscach za mocno wyschnąć, albo po prostu zostanie niedokładnie nałożony, wówczas można spokojnie miejsca te "pomalować" klejem po powierzchni serwetki. Tak jak przy standardowym nanoszeniu motywów wycinanych z serwetek. Klej przesiąknie przez nią i ją doklei.
Przyklejanie na żelazko to idealne rozwiązanie przy pracy z dużymi powierzchniami. Mamy niemal gwarancję, że powierzchnia będzie gładka, bez zmarszczeń, a jeśli nawet takowe się pojawią, to będą bardzo mało widoczne.
Po ostygnięciu wieczka przybrudziłam je lekko bitumenem.
Kolejnym krokiem było nałożenia spękacza. Do takich spękań, jakie chciałam osiągnąć użyłam spękacza dwuskładnikowego Pentart do delikatnych spękań. Nie są wcale takie delikatne. Są w sam raz.
Najpierw należy nałożyć ten w kolorze białym, podpisany z resztą jako step 1. Po nałożeniu jest trochę, jak biała farba, jednak po wyschnięciu staje się przezroczysty.
Po wyschnięciu pierwszej warstwy nakładamy preparat podpisany jako step 2. Nakładamy go dokładnie miejsce przy miejscu.
Kiedy step 2 schnie pojawiają się pęknięcia. Im lepiej wyschnięty preparat, tym więcej ładnych głębokich spękań.
Ja swoje wypełniłam pastą postarzającą w kolorze antycznego złota. Jak widać na zdjęciu, nałożyłam ją kawałkiem gąbeczki do mycia naczyń i roztarłam.
Wyszło to tak:
Ponieważ zależało mi na efekcie starej, popękanej porcelany, wieczko pokryłam bezbarwnym lakierem, takim jak np. do parkietów, na wysoki połysk.
Spękania to wgłębienia, więc nałożony lakier zachowuje tę strukturę, nie wygładza powierzchni. Efekt popękanej porcelany zostaje zachowany, a nawet podkreślony połyskiem.
Przykleiłam jeszcze drewniany dekor, też lekko ciapnięty złotą pastą, dolną część pokryłam lakierem akrylowym i oto moja herbaciarka.