wtorek, 10 marca 2015

Drewniana taca, trasfer i mały tutorial


Cześć! Dzisiaj chciałabym pokazać jeden ze sposobów w jaki wykonuję transfery. Szybko i łatwo. W internecie z pewnością jest cale mnóstwo instrukcji, ale może akurat ktoś przypadkiem trafi tutaj i skorzysta. Tym bardziej, że sposób ten nie należy do najbardziej rozsławionych.
Do wykonania takiego transferu wystarczy:
- wydruk w lustrzanym odbiciu - wtedy, kiedy ma to znaczenie, czyli przede wszystkim napisy. I uwaga, zwykły atramentowy wydruk, nie laserowy. Najlepiej wydrukowany w najwyższej jakości (im więcej tuszu na kartce, tym  wyraźniejsza odbitka),
- taśma papierowa,
- coś, czym będzie można mocno docisnąć wydruk do powierzchni, tutaj najlepiej moim zdaniem spisuje się łyżka,
- fiksatywa.
Postanowiłam wykonać transfer na drewnianej tacy, którą pokryłam jedną warstwą impregnatu. Bo właśnie takich preparatów często używam - impregnatów i lakierobejc woskowych, ponieważ podoba mi się ten lekki połysk drewna po wypolerowaniu. Oczywiście można zastosować osobno wosk, ale po co... ;) Poza tym lakierobejca, w przeciwieństwie do zwyklej bejcy nie wsiąka od razu w drewno i kiedy chcę, żeby kolor był jaśniejszy, zaraz po pomalowaniu zbieram nadmiar szmatką, po prostu przecieram. No i zwykle wystarczy jedna warstwa, żeby równomiernie pokryć drewno. Ważne, żeby przed wykonaniem transferu powierzchnia była całkowicie wyschnięta. I tutaj wychodzi ten minus stosowania np. impregnatów - dość długo schną (oczywiście zależy to od grubości nałożonej warstwy, rodzaju preparatu, marki, itp.) w porównaniu z bejcą na przykład alkoholową (ta schnie niemal natychmiast). Niewystarczająco wyschnięty i wchłonięty w drewno impregnat pozostawia na powierzchni tłustą warstwę (pozostaje ona też na palcach po dotknięciu), która uniemożliwia wniknięcie w drewno tuszu z kartki podczas wykonywania transferu. Taki tusz, mimo, że suchy, może lekko się rozmazywać i tworzyć delikatne kleksy, co nie wygląda dobrze zwłaszcza przy drobnym delikatnym wzorze.
Ozdabianą powierzchnię przetarłam jeszcze drobnym papierem ściernym dla wygładzenia (po nałożeniu i wyschnięciu impregnatu powierzchnia staje się przeważnie lekko chropowata).

Oto pierwszy krok. Do powierzchni, na której będzie odbijany wzór przyklejam papierową taśmą kartkę z wydrukiem. Oczywiście wydrukiem do powierzchni. Wzór nabyłam w sklepie internetowym Inspirello. Skserowałam go na domowej drukarce, ponieważ ten, który kupiłam był wydrukiem laserowym na papierze decoupage, a nie taki był mi do tego transferu potrzebny. Tamten wykorzystam kiedy indziej. Należy upewnić się, że kartka jest dobrze przyklejona i nie przesuwa się, a tak może się stać podczas wcierania wydruku. Do dociskania wydruku najlepiej użyć metalowej łyżki. Dokładnie miejsce przy miejscu dociskamy i wcieramy zadrukowane fragmenty papieru. Dobrze jest co jakiś czas delikatnie odkleić taśmę z jednej strony i sprawdzić na ile dokładnie wydruk się odbił i gdzie należałoby powtórzyć czynności. Trzeba uważać, by nie odkleić papieru całkowicie, gdyż w razie konieczności wykonania poprawek ogromnie trudno jest wcelować w to samo miejsce. Na zdjęciu widać, że przykleiłam taśmę tylko w dwóch miejscach, bo uznałam, że to wystarczy, ale podczas tarcia przytrzymywałam kartkę ręką, bo już kiedyś miałam okazję przekonać się, że nawet leciutkie przesunięcie się papieru może zniszczyć całą pracę.



I oto efekt.


Od razu przestrzegam, odbitka nie będzie bardzo wyraźna, raczej delikatna, trzeba się z tym liczyć decydując się na tę metodę. Mnie taki efekt zadowala. Poprzednie zdjęcie ma inne kolory, ale to przez różne światło. Taca ma kolor bardzo zbliżony do tego na pierwszym zdjęciu (impregnat orzech włoski).
Wzór pokrywam fiksatywą. Dzięki temu tusz nie rozmazuje się podczas lakierowania. Jeżeli nie posiada się fiksatywy można spróbować bez niej. Ale trzeba naprawdę mocno uważać przy lakierowaniu i bardzo powoli przejeżdżać pędzlem po miejscach z odbitym wzorem. A do samego lakierowania używam wodnego lakieru akrylowego, półmatowego (firmy Altax, jest on bezpieczny – można go stosować do lakierowania zabawek, łóżeczek, w pokojach dziecięcych, szkołach i szpitalach (lakier do drewna spełnia europejską normę „BEZPIECZEŃSTWO ZABAWEK”) - jak pisze producent). Mimo, że lakier jest półmatowy, kiedy lakieruję nim drewno, lubię po wyschnięciu przetrzeć go drobnym papierem ściernym, by go jeszcze mocniej zmatowić. Drewno jest zabezpieczone, a wygląda przy tym naturalniej.



To tyle, jeśli chodzi o sam transfer. Moją tacę postanowiłam jeszcze dodatkowo przed polakierowaniem podstarzeć poprzez "przybrudzenie" jej. Zwykle w tym celu stosuje się patynę, ale ja do 'ciapkania' i brudzenia wolę używać lakierobejcy o kolorze palisander angielski. Jest bardzo ciemna, leciutko gęsta, dobrze utrzymuje się na powierzchni ale daje przy tym czas na rozprowadzenie jej, kiedy zbyt dużo się nałoży. No i zapach nie uderza aż tak silnie w nos. Nakładam ją - standardowo - gąbeczką. Taką bardzo gęstą do mycia twarzy (podobną do tej do nakładania podkładu na twarz, taka też się znakomicie nadaje, podobnie, jak gąbeczka do naczyń, ale za tą nie przepadam). A konkretnie odciętym jej fragmentem. Czy to patyna płynna, czy w postaci pasty, czy farba akrylowa, czy moja lakierobejca, dobrze jest pierwsze 'ciapnięcie' wykonać np. na kartce papieru, żeby uniknąć nałożenia nadmiaru. Mi zależało na wyraźnym brudzeniu, ale jeśli miałoby być ono delikatne, to gąbeczka powinna być 'wyciapana' na tej kartce na tyle dużo razy, żeby była niemal sucha. Kanty i szczeliny dobrze jest pobrudzić pędzlem, ale nakładając minimalną ilość płynu jedynie na końcówkach włosia. Polecam użyć przy tej pracy rękawiczek lateksowych...


Efekt przybrudzonych krawędzi wyszedł mniej więcej taki:


Dodałam na koniec jeszcze parę dziurek udających działalność korników. Tak dla dodania lat i charakteru. I oto efekty:


A to inna taca z transferem wykonanym taką samą metodą. Widać, że odbitka jest wyraźniejsza, bo sam napis był większy, masywniejszy, ale też powierzchnia pomalowana była zwykłą bejcą alkoholową. Drewno pokryte taką bejcą zmienia jedynie barwę, faktura (po ponownym 'dopolerowaniu') pozostaje w zasadzie taka sama i nic nie blokuje przeniknięcia tuszu. Impregnaty i lakierobejce, o których pisałam, a właściwie woski w nich zawarte spełniają dobrze jedną ze swoich funkcji i pozwalają tylko trochę na wniknięcie nadruku nawet po całkowitym wyschnięciu ;)



Wszystkim próbującym - powodzenia!


1 komentarz: