wtorek, 16 czerwca 2015

Lawenda i róże. Kwietne szafki na klucze.



Jeszcze trochę i minąłby kolejny miesiąc... ;)

Pierwsza szafeczka nie miała być tą, którą się stała. Dostałam zamówienie na szafkę na klucze. Jasny brąz, pasujący do konkretnych mebli, otwieranie z lewej strony i jaskółki. Lewa szafka była, serwetka w jaskółki też się znalazła. Tylko z tym brązem... Poza ciemnym brązem, który zgodnie z nazwą zawsze okazywał się być ciemnym brązem, żaden inny kolor bejcy nie wychodził taki, jak tego oczekiwałam. Olcha zbyt pomarańczowa, venge zbyt jasny, orzech włoski nijaki i za żółty. 
By uzyskać kolor, który miałby być choć odrobinę zbliżony do tego, którego oczekiwałam, wymyśliłam, że nałożę kilka różnych warstw. 
No i się zaczęło. Pierwsza - za ciemna. Przetarłam solidnie papierem. Druga - niewidoczna! Trzecia - pomarańczowa. Poddałam się. Zamówiłam nową szafkę, a tę po przejściach wykorzystałam w inny sposób. Bo to co wyszło, z minimalnymi poprawkami, było naprawdę niezłe ;)

Wyciągnęłam prastarą serwetkę lawendową, wycięłam, nakleiłam na drzwiczki, pokryłam spękaczem i meeega grubą warstwą lakieru parkietowego. Krawędzie "obrazka" przykryłam lnianym sznurkiem (klej Magik rządzi) i gotowe :) 

I oczywiście choć starałam się, by zdjęcie oddało maksymalnie kolory, aparat i światło zabiło mój piękny kombinowany brąz...





Druga szafka, za sugestiami, na podobieństwo innej, która była moją pierwszą. Klasyk ;) biała, delikatny różany wzór, koronka i leciutko przybrudzone krawędzie. Romantyczna... ;) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz